sobota, 19 stycznia 2013

#Zayn. Cz. 2

Czując jego chłodne palce na nadgarstku wzdrygnęłaś się z obrzydzeniem. Zaraz potem wyszarpnęłaś mocno rękę i odsunęłaś się od chłopaka.Czułaś do niego obrzydzenie, do siebie wściekłość , po co tu przylazłaś ? Żałowałaś tego bardzo.
-Tak bardzo cię przepraszam, [T.I]..-Wymamrotał niezdolny powiedzieć nic więcej. Prychnęłaś kąśliwie podnosząc wzrok na chłopaka. - To...-Spojrzał odruchowo w dół.
Zagryzłaś nieświadomie wargę, teraz przypomniałaś sobie po co tu przyszłaś.
-Tak,Zayn..- Szepnęłaś walcząc z gulą żalu rosnącą w twoim gardle. Nie mogłaś pozwolić, by to tobą zawładnęło. Nie teraz. - To twoje dziecko. Nie wyobrażasz sobie jak bardzo cię za to nienawidzę !
-Przepraszam! - Cofnął się o krok podnosząc ręce do góry. Zupełnie jak w geście poddania. Pokręciłaś w niedowierzaniu głową.
-Myślisz,że to coś zmienia? -Wykrztusiłaś z niedowierzaniem.-Chyba.. ja .. ja już nie wiem co ty sobie myślałeś! Jesteś nieodpowiedzialnym dzieciakiem,który na nic nie zasługuje. Na nic! Powinieneś zgnić za to w piekle  !
-Jestem tego świadom. . - Wymamrotał cicho podnosząc na ciebie swój smutny wzrok.
Otworzyłaś szeroko oczy. Serce zabiło szybciej. Po co to mówiłaś? Czułaś wyrzuty sumienia. Wiedziałaś,że Zayn żałuje,ale..co to dawało ? Nic.
-Nienawidzę cię..-Szepnęłaś niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Zupełnie jakbyś utknęła. Niezdolna się ruszyć, wycofać. 
-Wiem. -Jego ciemne tęczówki przesunęły się po twojej sylwetce. - Będę na nie płacił.-Zadeklarował się zaraz. Z twoich ust wydobył się cichy jęk niedowierzania. Nie liczyłaś na nic przychodząc tutaj,ale słowa Zayn'a tobą wstrząsnęły.- Perrie na pewno się ucieszy wiedząc,że maluszek będzie nas odwiedzał.
-Nigdy..-Zacisnęłaś usta w wąską linię słysząc o domniemanej "Perrie" . Nie wiedziałaś kim jest, nie interesowałaś się jego życiem,ale fakt,że ktoś,jakaś kobieta miała dotykać twoje dziecko..czułaś złość. -Nie płać na nie. Tylko uświadom swoją ukochaną jakim jesteś dupkiem. - Uśmiechnęłaś się ponuro wycofując się powoli,ale jego palce znowu chwyciły twój nadgarstek. - Puść póki jeszcze trzymam nerwy na wodzy.- Warknęłaś cicho przez zęby. Jego palce powoli się rozluźniły a ty odeszłaś podnosząc wysoko głowę.

* 3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ *
Twój oddech powoli się uspokajał,niczym po męczącym biegu. Czułaś jak twoje serce wali , jak klatka piersiowa podnosi się powoli unosząc na sobie ciężar ciepłego ciałka maluszka.
Jego cichutkie marudzenie, gaworzenie cię uspokoiło. Dałaś radę, ona dała radę.
Byłaś dumna z was obu. Uśmiechnęłaś się mimowolnie.
-Mama cię kocha aniołku..-Wyszeptałaś pochylając głowę, twoje usta musnęły główkę maleństwa, a jej palce zacisnęły się na twoim palcu wskazującym. - I jestem z ciebie bardzo dumna ,już teraz. - Dodałaś nieco zachrypniętym głosem.
-A ja jestem dumny z was..-Wszędzie rozpoznałabyś ten głos. Podniosłaś wzrok automatycznie otwierając szerzej zmęczone oczy.
-Wyjdź stąd Zayn..-Niemal wybłagałaś starając się w jakiś sposób cofnąć na szpitalnym łóżku,ale nie mogłaś. Objęłaś jedną dłonią kruche ciałko maleństwa i zacisnęłaś zęby.- Mówiłam,że nie chcę od ciebie niczego, mówiłam,że nie chcę żeby ona..nie będziesz jej odwiedzał, ani zabierał do Londynu. - Wyjaśniłaś mu powoli. Chłopak uśmiechnął się bezczelnie w twoją stronę.
-Jesteś niepełnoletnia, nie masz stałego dochodu, ani własnego kąta dla niej.- Jego brwi powędrowały w górę. Odetchnęłaś nerwowo. - Jak myślisz..kto dostanie szybciej prawo do opieki nad nią. Ja , człowiek który może zapewnić jej byt, kochającą rodzinę, zastępczą matkę, dobrą szkołę, czy..ty ?
-Nie liczą się pieniądze,a ... to jak naprawdę kogoś kochasz Zayn.- Mimo wszystko zerknęłaś na dziewczynkę i uśmiechnęłaś się delikatnie. - Ona jest częścią mnie..nie odbierzesz mi jej.
Zayn  tylko burknął coś pod nosem.  Widziałaś tę złość w jego oczach, wiedziałaś,że będzie próbował odebrać ci dziecko ,nie rozumiałaś jednak po co. I tak nie będzie miał dla niej czasu, po za tym jest cholernie nieodpowiedzialny. On sam wiedział,że taki jest, a mimo to tak bardzo pchał się do ojcostwa. Szkoda ,że tak późno zrozumiał to,że będzie miał dziecko.
Twoje gardło ścisnął żal, kiedy go obserwowałaś. Nie chciałaś już go widzieć.Wiedziałaś,że źle rozbiłaś mówiąc mu o dziecku, o tym,że to jego dziecko. Teraz chciałaś tylko cofnąć czas,ale tak się nie dało. I ty to wiedziałaś.
Uśmiechnęłaś się ponuro kiedy palcem odkrył kocyk i przesunął wzrokiem po dziewczynce, a jej zapłakane ,ciemne oczka zatrzymały się na jego twarzy.
Z niedowierzaniem dostrzegłaś łzy na twarzy Mulata. Zaraz potem szybko się odsunął i wyszeptał coś co się zaskoczyło.
-Bądźcie szczęśliwe, tylko tego chcę.
Potem już go nie było,a ty zaskoczona wpatrywałaś się w drzwi którymi wyszedł.
Nigdy nie wrócił, i nie zamierzał.Był szczęśliwą gwiazdą, więc i ty byłaś szczęśliwa. Przecież nadal go kochałaś, mała rosła. I tak powinno być.

1 komentarz:

  1. No weź nie rób sobie JAJ!! Zrób tą CZĘŚĆ 3 z Happy End'em !!!! ;/

    OdpowiedzUsuń