Byłaś z Liamem od około trzech lat. Układało wam się świetnie,
kochaliście się,planowaliście wspólną przyszłość, chcieliście założyć
rodzinę mimo jego kariery, dlatego też oświadczył ci się. Byłaś taka
szczęśliwa, kochałaś go i wiedziałaś,że on kocha ciebie.
Spędzaliście gwiazdę w towarzystwie rodziny Payne. Kochałaś rodzinę
narzeczonego, a oni kochali ciebie. Uwielbiałaś ich towarzystwo i to
właśnie ty zaproponowałaś by na gwiazdkę, chociaż raz zostawić chłopców z
zespołu i spędzić ten czas z jego rodziną.
Podczas dzielenia się opłatkiem zupełnie niespodziewanie dla wszystkich
Liam osunął się po ścianie tuż obok choinki. Przerażona podbiegłaś do
niego próbując go ocucić,ale to nic nie dawało. Chłopak oddychał coraz
wolniej, słabiej. W domu zapanował chaos, ty , jego siostry i matka
zaczęłyście niemiłosiernie płakać.Jedynie ojciec Liam'a zachował zimną
krew. Już po chwili wsiadałaś do karetki nie wiedząc zbytnio co się
dzieje. Byłaś roztrzęsiona,a twojego narzeczonego reanimowali w drodze
do szpitala.
Nie pozwolili ci wejść z nim na salę więc czekałaś cierpliwie wpatrując
się w jego obojętną twarz przez szybę. To wszystko zdawało się być tylko
snem, koszmarem. Nie wiedziałaś już nic, po prostu płakałaś. Byłaś
przerażona.
-Pani [T.N] - Spojrzałaś na lekarza,który zadał ci to pytanie. Pokiwałaś
tylko głową.- Pan Payne. On..ma guzy w okolicy serca. Nie zostało mu
wiele czasu, co najmniej pół roku. - Wyjaśnił ci. Zaniosłaś się głośnym
płaczem. Pytałaś się jak to możliwe, dlaczego to spotkało właśnie was?
Teraz kiedy planowaliście ślub ?
-[T.I.] !- Obróciłaś się w stronę drzwi i zaraz wpadłaś w ramiona
Zayn'a. Był tu najszybciej ze wszystkich. Wypytał cię zupełnie o
wszystko, odpowiadałaś na jego pytania jak w transie.
Przychodziłaś do niego codziennie, stan chłopaka pogarszał się z każdym
dniem,ale nie mówiłaś mu o tym. Śmiałaś się, żartowałaś ,całowałaś go,
robiliście to samo co przedtem. To samo a jednak..za każdym razem kiedy
mówił ci jak bardzo cię kocha, ściskało ci się gardło. Miałaś ochotę się
rozpłakać, wiedziałaś,że już nikogo w życiu nie pokochasz.
Przyszłaś do niego też dziś, dziś mijało pół roku odkąd Liam tu
przyjechał. Wciąż to samo miejsce. Stało się niemal Jego pokojem. Wasze
zdjęcia na szafkach, książki,które Liam kochał czytać, laptop. Wszystko
zupełnie wszystko. Wiedziałaś ,że to już koniec.Że Liam umiera a ty nic
nie możesz zrobić i to tak bardzo cię bolało. Traciłaś go.
-Obiecaj mi,że nigdy mnie nie zostawisz.-Szepnęłaś. Czułaś jak po twoich
policzkach spływają łzy, na co chłopak uśmiechnął się w twoją stronę.
-Obiecuję..-Usiadł z trudem na łóżku,ale zaraz kazałaś mu się położyć.
Był uparty. Nie posłuchał cię, i zaraz potem poczułaś jego wargi na
swoich. To ostatni raz, pomyślałaś z goryczą.- Będę z tobą zawsze, nigdy
nie umrę rozumiesz? - Pokiwałaś niepewnie głową. Łzy wciąż płynęły po
policzkach, zanosiłaś się szlochem a on wciąż gładził twój policzek,
uśmiechał się.- Byłem..będę zawsze wielkim szczęściarzem bo mam ciebie.
Zawsze będziemy razem. Kiedy słońce będzie otulało twoją twarz, pieściło
ją..Wiedz,że ja wtedy będę cię całował. Tak jak zawsze. Kiedy wiatr cię
otuli, pomyśl,że to ja mocno cię przytulam. Kiedy usłyszysz śpiew
ptaków, to ja śpiewam dla ciebie, jeśli kiedykolwiek w siebie zwątpisz
przypomnij sobie jak na ciebie krzyczę, jak krzyczę twierdząc,że chyba
oszalałaś. Że nie możesz się poddawać,że jesteś piękna i jak bardzo cię
kocham. Kocham cię dlatego..-Odetchnął ciężko. Spojrzałaś w stronę
wejścia w którym pojawił się ksiądz. Nie rozumiałaś,ale Liam uścisnął
twoją dłoń. Przysięgliście sobie miłość już na zawsze. Zostałaś jego
żoną choć w takich okolicznościach.
-[T.I] Payne...-Wyszeptał przymykając oczy.- Już zawsze będziemy razem.
Kocham Cię..-Dodał cicho. Odetchnął ostatni raz i zasnął z uśmiechem. To
już koniec. Koniec jego życia z tobą tutaj. Wpatrywałaś się w obrączkę
na twoim palcu ściskając jego bezwładne palce. Mimo to chłopak leżał
spokojnie, uśmiech zastygł na jego twarzy. Mieliście po dwadzieścia dwa
lata. Oboje stanęliście w miejscu. Oboje nadal się kochaliście.
Wyszłaś na balkon i spojrzałaś w górę. Słońce świeciło jasno,wiatr delikatnie powiewał.
-Pamiętaj o czym mi obiecałeś.- Odezwałaś się patrząc w niebo z
uśmiechem. Wiedziałaś,że on jest obok mimo wszystko.- Nigdy nie możesz o
mnie zapomnieć..-Dokończyłaś oddychając z trudem. To było ciężkie,ale
musiałaś być dla niego silna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz